Ta strona została uwierzytelniona.
— 415 —
szczotliwie mała Jańcia, ku ramionom ojca wspinając się i w uścisk jego porwana. Śmiała się nakoniec ze łzami w oczach Anna, do opuszczonego królestwa swego wchodząc, a gdy Mirewicz opowiedział jéj wszystkie straty swe, kłopoty i wyrzuty sumienia, szyję jego ramionami otaczając i raźnie mówiąc:
— Młodzi jeszcze jesteśmy, Jańcia mała... powoli, powoli, zapracujemy znowu, naprawimy... zapomnim!
KONIEC.