Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 392.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   384   —

jeszcze tygodniu trochę pisała; aż na początku trzeciego, zdenerwowana, zgnębiona, ze wszystkich sił swych obrana, upadła na kanapę i mdlejącym głosem, do Jana rzekła:
Nie podobna człowiekowi oddawać się wciąż jednemu zajęciu. Nuży to umysł i zabija energią. Czuję się zabitą i potrzebuję reakcji.
Wstała, ubrała się i wyszła na miasto. Tam reakcya, któréj pragnęła, zjawiła się jéj pod postacią luterańskiego pastora. Był to człowiek młody, przystojny, z myślącą twarzą, otoczoną rudemi faworytami. Świeżo, po śmierci poprzednika swego, przybył on do miasta, i nikt go jeszcze nie znał. Paula spotkała go na ulicy i zainteresowała się nim niezmiernie. Spotykała i poznawała w życiu swojém najróżniejsze gatunki ludzi: obywateli wiejskich wschodnich i zachodnich, generałów, poruczników, sowietników, tajnych nawet sowietników, kupców, terminatorów szewckich, profesorów, prezesów różnych izb, księży obrzędu zachodniego i wschodniego i t. d. Ale kapłana kościoła protestanckiego, jakiegokolwiek, nigdy jeszcze osobiście nie znała, a tylko o ludziach stanu tego mnóztwo ślicznych rzeczy wiedziała z angielskich i niemieckich powieści. Zapoznać się z pastorem stało się najżywszém pragnieniem jéj i celem najróżnorodniejszych jéj starań. Nie było to wcale rzeczą łatwą. Człowiek był poważny, żonaty, z losu swego zadowolony, i godności stanowiska swego strzegący.