Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 391.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   383   —

— Być może! sama to nie raz myślałam, — skromnie i z rezygnacyą odparła Paula, lecz wargi jéj ścisnęły się jakoś dziwnie, i przez całe potém dwa dni była dla Mirewicza bardzo obojętną, a tak przytém smutną, że aż uczuł potrzebę, i nawet powinność, pocieszania jéj różnemi sposobami. Jednym ze sposobów tych była uwaga, że ona, która tyle posiada zdolności, nie powinna martwić się brakiem jednéj, że przecież nikt wszystkich talentów tego świata...
— Mój Jasiu, — przerwała, — zrobisz mi wielką przyjemność, jeśli nigdy już o tém wspominać nie będziesz!
Wspomniała jednak sama, przychodząc do niego z grubym tomem w ręku i mówiąc:
— Przyszło mi na myśl, że mogła-bym może zająć się tłómaczeniem. Może uznasz, że do téj przynajmniéj wyrobniczéj czynności zdolną jestem.
Jan pośpiesznie uznał, bo mu obojętność jéj i zły humor srodze ciężyły.
— Tylko, — ośmielił się zastrzedz, — dzieło, o którego tłómaczeniu pomyślisz, porządnie przeczytać trzeba.
Czytać, było to dla niéj pić ze źródła siły i rozkoszy, ale czytać porządnie! Oj! Bardzo porządnie przeczytała kart kilkanaście, przerzuciła kilkadziesiąt następnych, parę set pozostałych rozcięła eleganckim nożykiem, i... zabrała się do pracy. Pisała dzień, pisała dwa, pisała trzy, pisała cały tydzień, i w drugim