Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 380.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   372   —

dobra wiara i obfita wymowa porywały słuchaczy i budziły w nich ufność absolutną. Ożymski i kilku innych znajomych Mirewicza, którzy dobili się do zaszczytu poznania jéj, całowali ręce jéj, białe jeszcze i wypieszczone, lecz które wkrótce miały zgrubiéć od nożyc i szydła, i przepowiadali jéj przyszłość gwiazdy, mającéj zaświecić na firmamencie wieków... Co do Mirewicza, doświadczał on uczucia takiego, jakby znalazł czarodziejską jakąś kopalnia, w któréj co chwila ukazywały się nowe perły i dyamenty. Wyjątkowość kobiety téj i niezmierna jéj nad innemi wyższość, zdejmowały mu część ciężaru tego, który, pomimo rozkosznego upojenia, czuł wciąż na sercu, czy na sumieniu zarazem. Cóż? Jest-że na świecie człowiek, który, mogąc posiadać skarb taki, dobrowolnie i dla jakichkolwiek przyczyn wyrzekł-by się posiadanie tego?
Tu bieguny krzesła na chwilę kołysać się przestały. Mirewicz podniósł rękę i dłonią przycisnął czoło. Gorący niepokój zamigotał mu w oczach. Anna odesłała mu pieniądze, które posłał jéj był wnet po jéj wyjeździe. Sprobował posłać jeszcze raz i drugi, za każdym razem coraz pokorniéj prosząc listownie, aby przyjęła. Ta sama zawsze odpowiedź: „Jańcia zdrowa i wesoła i wszystko ma, czego jéj trzeba. Ja także zdrowa jestem i trochę roboty już mam, a będę miała coraz więcéj. Proszę cię, kochany Jasiu, abyś daremnych wydatków na