Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 355.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   347   —

i nazwawszy go najmilszym na świecie chłopcem, upewniła go, że, co do niéj, nie okuje się nigdy w żadne kajdany i nie stanie się owcą z panurgowego stada. Potém oświadczyła jeszcze, że do końca zimy nie opuści Ongrodu, lecz, że, bez pracy żyć nie mogąc i niezłomnie chcąc wszystko saméj sobie zawdzięczać, zajmie się niezwłocznie udzielaniem lekcyi muzyki i języków. Prosiła obu panów, aby dopomogli jéj w wynalezieniu uczennic, co, wedle zapewnienia ich, trudném być nie mogło. Obaj téż wyrazili wysoki swój szacunek dla tego popędu do pracy i dla téj szlachetnéj dumy, która etc. etc.
Tego wieczora i przez dwa dni następne Anna chodziła po domu, jakby senna. Z przyzwyczajenia robiła to, co zwykle, ale nic dokładnie przed sobą nie widząc. Po wyrazie osłupienia, w oczach jéj ukazał się wyraz głębokiego nad czémś rozmyślania. O szaréj godzinie, Jańcię na kolanach trzymając, albo w nocy, przy łóżku dziecka usiadłszy, opierała głowę na dłoni i, ze wzrokiem nieruchomo utkwionym w przestrzeń, rozważała coś widocznie, namyślała się, obmyśliwała. Od rozmowy swéj z Janem nie zapłakała ni razu, tylko policzki jéj schudły trochę i krok stał się powolniejszym, cichszym. Drugiego dnia, o szaréj godzinie, kiedy dziecko spało, a Paula i Jan wyszli do miasta, na jednę ze swych zwykłych, długich przechadzek, Anna wsunęła się do pracowni męża, i z biurka jego wzięła kilka arkuszy listowego papie-