Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 337.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   329   —

i nie drżéć co chwila na myśl, że się będzie porzuconą, odepchniętą... W chwili, gdy to myślała, usłyszała kroki Jana, szybko przechadzającego się po swéj pracowni. Wstała i, na palcach przeszedłszy bawialnią, stanęła w progu.
— Jasiu! może ty niezdrów jesteś? może ci czego potrzeba? będziesz pewnie długo pracował? postawię ci na biurku szklankę wody z winem...
W białym kaftanie i z rozpuszczonemi włosami, stała w progu nieśmiała i niespokojna.
Jan prędko do niéj podszedł.
— Dla czego nie śpisz jeszcze? Czy Jańcia zdrowa? Nic mi nie potrzeba.
Na wzruszonéj twarzy jego malowała się zgryzota i walka.
— Jańcia zdrowa i śpi smaczno... ja zaraz spać pójdę... bądź o nas spokojny i tylko... sam nie zamęczaj się tą nocną pracą!
Jakto! żadnéj wymówki? Żadnego pytania? Ani kropli goryczy, ani cienia urazy! Łagodne spojrzenie, smutny trochę uśmiech i troskliwa przestroga — oto wszystko! Prędko, silnie przycisnął rękę jéj do ust i odszedł ku swemu biurku — z gorącym rumieńcem na czole. Przez bawialnią przechodząc, Anna usłyszała, dochodzące tu, pomimo drzwi zamkniętych z alkowy Pauli, głośne, przeciągłe chrapanie. Paula miała apetyt silnych i sen sprawiedliwych. W innéj za to stronie miasta, w pewném małém mieszkanku,