Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 336.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   328   —

przekąską, przysłała im Anna, potém znowu czytali kwadrans i rozmawiali godzinę; potém jeszcze Paula grała, a po graniu, wzruszona i rozmarzona, wsparła głowę na ramieniu Mirewicza i smutnie, łzawo opowiadała Ożymskiemu o Reginie-Wiktoryi.
Dużo po północy, w przedpokoju, przyjaciela żegnając, Ożymski gorączkowo rękę mu ścisnął.
— Szczęśliwy Janie! Szczęśliwy! Szczęśliwy!
W téj saméj chwili Anna, powoli wszedłszy do sypialni, usiadła przy małém łóżku uśpionéj już Jańci i, ręce na kolanach złożywszy, patrzała na dziecko. Zazwyczaj, spała już o téj porze od godziny. Ale dziś nie do snu jéj było. Po bozko spędzonym wieczorze, Mirewicz zasiadł w pracowni swéj do pisania i, aby wynagrodzić czas stracony, pisać miał prawie do rana. Tak już było od dwóch tygodni. „Czy długo jeszcze będzie?” Myślała Anna. Wtém do cichego mieszkania przyleciał odgłos przeciągłego, przeraźliwego świstu. Był to pociąg kolei żelaznéj, do Onwilu odchodzący. Pociągiem tym właśnie, więc w téj chwili, Józefa z siostrą opuszczała Ongród.
— Szczęśliwa! — szepnęła Anna.
Przed kilku godzinami żałowała młodéj dziewczyny, udającéj się w świat obcy, pomiędzy ludzi nieznanych, po niezależność dla siebie i przyszłość dla ukochanéj siostry. Teraz los ten wydał się jéj zazdrości godnym. Niezależność — co to? Saméj sobie dostarczać kawałka chleba, upokorzeń nie znosić,