Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 330.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   322   —

Niéma w niéj tych buntów, tego rwania się... téj nakoniec estetyczności... słowem, poczciwa sobie i niegłupia dziewczyna, ale... natura uboga!
Paula odwróciła się nagle od źwierciadła.
— Jasiu! — zawołała. — Dla czegoż ty nic nie mówisz? Uważałam już nieraz, że gdy mowa o pannie Józefie...
Żywy i wesoły Ożymski parsknął śmiechem.
— To cała historya, proszę pani!
— Ludwiku, proszę cię... zaczął Mirewicz, widocznie zakłopotany.
Ale Paula, figlarnie pogroziwszy kuzynowi, prosiła Ożymskiego, aby... opowiedział.
Bardzo zabawnie i w sposób przynoszący zaszczyt dowcipowi jego, Ożymski opowiedział, jak przed rokiem, mniéj więcéj, Mirewicz, z nudy i tęsknoty za czémś lepszém i wyższém, zajął się Józefą bardzo żywo; jak godzinami całemi prowadził z nią filozoficzne i naukowe rozmowy, w których i ona widoczną znajdowała przyjemność, jak następnie prosił ją, aby przechadzała się z nim po mieście i za miastem, na co ona z razu przystała chętnie; jak nakoniec, na jednéj z przechadzek tych, uniesiony energią i samodzielnością natury swéj, wypowiadać jéj zaczął uczucia, dla niéj powzięte, a ona... z razu śmiać się zaczęła niby puste dziecko, potém, w wielkim gniewie, nagadała mu mnóztwo rzeczy nieprzyjemnych, nakoniec, rozpłakała się i prosiła go, aby szedł sobie w inną