Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 328.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   320   —

przebiegł figlarny uśmiech. Chrząknął głośno i po kilku sekundach wszedł. Mirewicz nagle jakoś zerwał się z kanapki, na któréj obok Pauli siedział; ujrzawszy przyjaciela, powitał go z radością.
— Paulo! Ludwik Ożymski, jedyny przyjaciel mój, z którym wspólnie myślę i uczę się; kuzynka moja, Ludwiku, pani Paula Mirewicz!
— Bardzo mi przyjemnie poznać pana!
— O, pani!
Wykrzyk ten spowodowany był widokiem kobiéty, któréj piękna kibić i strój malowniczy uroczo rysowały się w półświetle lampy, gęstym abażurem przyćmionéj. Lecz jakież było zdziwienie i zachwycenie jego, gdy Mirewicz, biorąc rękę kuzynki, z niejaką dumą wymówił.
— Przyszły doktor medycyny, Ludwiku, Paula jest tu tylko przelotem. Jedzie do Zurichu, aby w uniwersytecie tamtejszym studyować medycynę.
Ludwik oniemiał z razu. Najniespodziewaniéj znalazł się wobec kobiéty, wprowadzającéj w czyn jednę z idei tych, o których tyle wraz z Mirewiczem czytał i rozprawiał.
— O, pani! powtórzył.
Z czcią głęboką rękę jéj całując, dodał:
— Jakież-to szczęście, że pani do nas choć przelotem zawitałaś! Takich, jak pani, kobiét, niestety, my biedni nie znamy!