Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 316.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   308   —

— Wiem — krótko i poważnie odpowiedziała Helka i, zsunąwszy się z kolan siostry, energicznie tłomok swój z książkami zamykać zaczęła.
Nic już więcéj czułego nie powiedziały sobie, tylko Józefa, włożywszy na głowę kapelusz, pocałowała siostrę w czoło.
— Idę pożegnać się z Mirewiczową. A ty idź tymczasem, jak zwykle o téj porze, gazetę stryjowi przeczytać. Nie trzeba, aby przypuszczał, że urazę jaką do niego mamy. Bo choć tam czasem uczynił nam on coś nieprzyjemnego, wdzięcznemi mu być powinnyśmy. Żyłyśmy pod jego dachem i jadłyśmy chléb jego.
Wszedłszy do mieszkania Mirewiczów, Józefa zdziwioną była głęboką ciszą, która w niém panowała. Dawniéj słychać tu było zawsze turkot maszyny do szycia Anny, głośne rozmowy jéj ze służącą i z dzieckiem, skrzypienie pióra i szelest papierów Mirewicza, albo gwarne głosy jego klientów. Teraz nic. W kuchni tylko Kasia zawzięcie siekała kotlety, a mała Jańcia, klęcząc na stołku i przypatrując się jéj robocie, daremnie zadąsaną dziewczynę do rozmowy wezwać usiłowała. W jadalni, pracowni i bawialni pusto było i cicho, a z sypialnego dopiéro pokoju, przez drzwi przymknięte, dochodził odgłos jakiegoś monotonnego i zawziętego mruczenia. W mruczeniu tém Józefa poznała głos Anny. Weszła i dość dziwny ujrzała widok. Blask zachodzącego słońca uderzał