Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 308.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   300   —

mowy. Mówił jasno, płynnie i ozdobnie, ozdobniéj nawet może, niż-by tego wymagali grubi i prości ludzie w siermięgach i kapotach, pracownią jego napełniający. Tłómacząc im ustawy prawne, wyjaśniając stosunki, dla których tak a nie inaczéj doradzać im musi, wpadał niekiedy w oratorski zapał, używał wyrazów oderwanych, a spostrzegając, że od przedmiotu rozmowy odstąpił, wracał do niego wnet, lecz nie bez przykrości. Widoczném było, że myśl jego zrywała się do szerszego lotu, niż dozwalał na to zakres jego zajęć, że wiadomości, które posiadał, przewyższały potrzeby jego zawodu, że w głowie jego zebrało się dużo materyału umysłowego, z którym nie miał co zrobić. Dlatego praca, którą spełniał gorliwie, lecz wśród któréj ciągle zniżać się i powściągać musiał, nużyła go i niecierpliwiła; dlatego, po kilku godzinach jéj, wszedł do bawialni z wyrazem złego humoru, w przygasłych oczach i na zmarszczoném czole. Nagle przecież, jakby czarodziejska różczka głowy jego dotknęła! Rozpogodził się i nawet rozpromienił. Przy stole, okrytym zastawą do herbaty, naprzeciw Anny, która w ciemnéj sukni osłoniętéj płóciennym fartuchem, śnieżną serwetką wycierała szklanki, siedziała Paula. Włosy miała uczesane, jak wczoraj, to jest, złocistemi wisiorami opadające na czoło i oczy, a kibić jéj opływał fałdzisty, biały, w hafty zdobny peniuar, z pod którego wysuwała się nóżka sporych rozmiarów, lecz w ażurową pończoszkę i śliczny pantofe-