Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   287   —

ścia parę... ośm lat była tam... rachunek prosty, trzydziestka w pełni, albo i z górą. Lecz chyba go pamięć zawodzi! Kobieta, przed nim siedząca, jest po prostu młodziutką. Białe światło lampy, wprost na nią padające, oświeca twarz dwudziestoletnią, tém więcéj uroczą, że z młodziutkiemi jéj wdziękami łączą się uroki niepospolitego umysłu i płynnéj wymowy. Uwagi te we wnętrzu swojém snując, Mirewicz mimo woli prawie wymówił:
— Co to jednak praca umysłowa! jak ona podtrzymuje ludzkie zdrowie i siły! Wyglądasz, kuzynko, na lat dziewiętnaście... dwadzieścia!...
Zaśmiała się wesoło.
— Ty najlepiéj wiész, Jasiu, że mam daleko więcéj, ale istotnie praca umysłowa... Dzięki jéj, jestem zdrowa, silna i pełna tego wewnętrznego zadowolenia, które tak zbawiennie wpływa na nasz organizm.
Po delikatnych, bladawych wargach panny Józefy, przemknął zaledwie dostrzegalny uśmieszek.
Rzecz dziwna! Dwudziestoparoletnia dziewczyna ta, o pięknie zarysowaném, lecz bladém czole i kruczych włosach, z prostotą na tył głowy w jeden splot zebranych, wyglądała cokolwiek starzéj od trzydziestoletniéj z górą Pauli... Być może, iż nie zajmowała się ona pracą umysłową, albo przynajmniéj nie zajmowała się tym jéj rodzajem, który organizmy, kobiece szczególniéj, w tak pięknéj świeżości i młodości utrzymywać umié...