Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   145   —

łopotawszy skrzydłami nad cyferblatem zegara razy dziesięć, z niedoścignionéj zda się oddali, przywołała wiosnę, zieleń i wesołość; pani Aniela zerwała się z siedzenia, pośpiesznie do kosza złożyła robotę i zawołała:
— Dzieci! spać!
I zaczęła słać pościel, naprzód na dwóch łóżkach w sypialni, potém na kanapie w bawialnéj izdebce, i na tapczanie w kuchence.
W kilka chwil później zajętą już była czyszczeniem skromnéj sukienki Lusi i owijaniem w małe papierki posrebrzanych guzików u mundurka syna, ażeby nie niszczyły się przez noc.
— Julek! zmów pacierz!
Chłopak upadł na kolana przed tapczanikiem swym, z takiém z niecierpliwieniem, że aż zatrzęsła się podłoga kuchenki.
— A ty, moje dziecko? czy umiész pacierz?
— Umiem! — odpowiedziała Lusia.
— No! to zmów-że go zaraz.
I dziewczynka uklękła także przed wysoką, rozłożystą kanapą, splotła u piersi małe ręce, a czarne, zamyślone oczy wzniosła wysoko, tam, kędy żółta ściana łączyła się z opylonym sufitem. I dziwna rzecz! teraz dopiéro kilka drgnień nerwowych przebiegło drobne, piękne jéj rysy, i strumień łez popłynął z oczu. Był to przecież płacz cichy, tak cichy, że pani Aniela ani dosłyszała go, ani spostrzegła, tém