Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 148.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   140   —

— I koniec! — zawtórowała Lusia.
W czasie, gdy Julek wynurzał przed nią dolegliwości swe, w sposób, świadczący o wczesnéj dojrzałości, a może i o wczesném nadwiędnięciu dziecięcéj jego istoty, ona myślała zapewne o własnych przebytych biédach i, jak mała papużka, zmieniająca tylko ton podanego sobie wyrazu, wymówiła:
— I koniec!
Jakby dla rozweselenie biadającéj téj u szarego okna pary malutkich ludzi, nad zdobny w bukiet z róż cyferblat starego zegara wyskoczył szary ptak sporéj wielkości, i z łoskotem uderzając blaszanemi skrzydłami, w ciszę i zmrok, napełniające pokoiki, rzucił pięć razy powtórzony okrzyk:
Kuku! kuku!
Stary zegar posiadał nietylko wesoły bukiet róż, ale weselszą od niego kukułkę, która co godzina przyzywała pomiędzy żółte ściany, te śmiertelne nieprzyjaciółki Julka, świetlaną wiosnę, tę dotychczasową serdeczną przyjaciółkę Lusi. To téż po raz piérwszy, odkąd tu weszła, dziewczynka uczyniła ruch żywy i prawdziwie dziecięcy. Zerwała się z krzesła, klasnęła w dłonie i z głośnym okrzykiem:
— Kukawka! kukawka!
Rzuciła się ku zegarowi, wyciągając do niego obie ręce. Niestety! czarowne zjawisko, po wygłoszeniu piątéj z południa godziny, zapadło szybko w niewidzialne głębie zegara; Lusia w mgnieniu oka téż