Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   137   —

W oczach i w zarysie bladawych ust wnuczki szwajcara spoczywała dziwna w jéj wieku zaduma. Nie była strwożoną znalezieniem się wśród miejsc i osób obcych; zdawało się tylko, że myślała nad czémś smutnie a spokojnie.
Chłopiec piérwszy przerwał milczenie.
— Cóż? — zapytał — ze wsi przyjechałaś? cóż tam na wsi? Jak to wygląda?
— Alboż sam nie widziałeś? — odpowiedziała z cicha, lecz śmiało.
— Żebym widział, to-bym nie pytał. Co ja widział? Żółte ściany i koniec. Czy i na wsi są takie żółte ściany?
Tu rzucił ręką, wskazując brzydkie, monotonne, żółte, jak ośrodek jaja, ściany rodzicielskiéj bawialni.
Dziewczynka spójrzała dokoła i odrzekła:
— Nie! Takich ścian tam niéma.
— A cóż jest?
Z powagą i z niezmąconym spokojem wyliczać zaczęła:
— Drzewa, takie zielone... ptaki, kwiaty, żyto, kury, indyki takie wielkie, koty... wszystko!
— Patrz, patrz! — rzekł Julek — to tam dużo żadnych i ciekawych jest rzeczy! Szczęśliwa jesteś, teś to wszystko widziała.
Dziewczynka wymówiła krótkim i dziwnie suchym łonem: