Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   61   —

oto śpiewająca starowina! I przepadali wszyscy za jéj śpiewami, od poważnych majstrów zaczynając, którzy utrzymywali, że robota lepiéj im idzie, kiedy pani Dyrkowa w swoim ogrodzie śpiewa, do dziatwy z sąsiednich dziedzińców, która garnirowała płot wychylającemi się z za niego pyzatemi i murzatemi główkami, i najemnych robotnic, które, chichocąc i wzdychając naprzemian, uczyły się od niéj pieśni i przyśpiewków różnych.
Gdy tylko dnia którego Dyrkowa zapomniała o śpiewaniu, wnet z otwartego okna stolarzowéj, z którego dziedzińca sąsiedniego, z za płotu, czy ściany jakiéj, głos jakiś wołał do niéj: co téż to dziś pani gospodyni cicha taka? markotnaś pani, czy chora?
— Ani markotna, ani chora, dzięki Bogu — odkrzykiwała — a czegóż markotną mam być?... Rajek mój zdrów i szczęśliwy, i w ogródku wszystko dobrze. Ot jeżeli tak chcecie, to pośpiewam sobie.
I zawodziła. I na okoliczność każdą, na każdą porę roku i dnia miała inne coraz piosenki. Jeżeli to było wczesnym porankiem, śpiewała:

Na ranném niebie
Miesiączek biały,
Ze stróży nocnéj
Schodzi ospały.


∗             ∗

Bystre słoneczko
Wzeszło nad górki,