Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   57   —

kami osypiesz się, jak koralami! — A do drzewa mówiła markotnie: — czy nie myślisz ty tylko usychać? Coś w tym roku listków mało masz, a na owoce ani ci się zbiera.
Na robaki, obsiadające listowie, gniewała się bardzo, zbierała je i strząsała z gałęzi.
— Przez was, — szeptała, — listki dziurawe robią się, jak rzeszota, i drzewa smutnieją. — Jednak litowała się i nad robakami. — Stworzył was Pan Bóg przecie! Żyjecie tedy i żywić się potrzebujecie, jak stworzenie wszelkie, a tu zabijają was i niszczą! biedne wy.
Żaden najbieglejszy ogrodnik nie opatrzył-by staranniéj ogrodu swego, nie oczyścił-by i nie ponaprawiał w nim wszystkiego umiejętniéj i gorliwiéj jak to uczyniła Dyrkowa w téj przedporannéj porze dnia.
Tymczasem złoty rąbek nieboskłonu rozszerzał się coraz, w powietrzu przelatywały chłodne powiewy i rozdzierały białą mgłę, która przezroczystemi szmatami uciekała z nad ziemi, a wieszała się po szczytach drzew; w gałęziach przebiegały drżenia i szmery, i ptaki odzywały się cichemi, urywanemi głosy; na niebie szare szmaty obłoków uciekały coraz prędzéj w stronę zachodu.
Nagle, z za ścian sąsiednich domowstw strzelał blask wielki; dachy, kominy i szczyty drzew stawały ałe w żółto-różowéj łunie, po czystym błękicie nie-