Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 055.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

— I jak jeszcze pamiętam! Jakże-bym nie pamiętać mogła?
I zanuciła znowu:

Miła strona ta poranna,
Gdzie słoneczko wschodzi;
Ale milsza ta każdemu,
Gdzie się kto urodzi.

Rębski wstrząsnął głową, uśmiechnął się i nie zanucił wprawdzie, lecz dźwięczniejszym, niż mówił wprzódy, głosem, piosnkę dokończył:

Bodaj się świeciła
Ta rodzinna strona;
Miła ona, miła.
Jak wiosna zielona!

Dyrkowa skończyła pić herbatę, przesiadła się na stołek swój przy ogniu, i wrzeciono w rękę ujęła. Ogień dogasał i błękitnemi płomykami strzelał nad czerwonym żarem. Ludka drzemała w kącie izby na ławie; w ciszy głębokiéj, słychać było znowu za oknami szum drzew i pluskanie dészczu. Starzy ludzie, siedzący przed piecem, rozmawiali o dawnych czasach, o wiosce dalekiéj, zielonych łąkach jéj, brzozowych, gajach, o wodzie, która u stóp wielkiego młyna płynęła bystrym strumieniem i z warczących kół zbiegała spieniona, śnieżna i szumiąca; o ogrodzie za młynem, w którym ładna córka młynarska, śpie-