Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   43   —

samowarku i szklankach położyła bochen razowego chleba.
— Przysuń się, panie Andrzéju, do stołu, — rzekła, — będziemy jedli, pili, i o starych czasach gawędzili.
— Dziękuję, — odrzekł Rębski, — już wieczerzałem.
— Cóż pan Andrzéj na wieczerzę jadłeś?
— Jak zawsze: chleb i mleko.
— Czy to panu Andrzejowi na szklankę herbaty nie stać?
— Czemuż-by nie? ale ja od miodu już przywykłem nie dla tego żyć, aby jeść, ale dla tego jeść, aby żyć.
— Wiem, wiem, — przyjaźnie uśmiechnęła się Dyrkowa, — jegomość zawsze o tém tylko myślisz, żeby jak najwięcéj ludziom rozdać, a sam lada okruszyną obchodzisz się.
Przelewając herbatę ze szklanki do wielkiego fajansowego spodka, Dyrkowa zapytała znowu:
— Dlaczego to pan Andrzej tak późno dziś do mnie przyszedł?
— Zabakałarzyłem się z dzieciakami memi, — weseléj odparł stary, — a potém otworzyłem sobie książczynę jakąś, i tak zeszło. Był-bym dziś nawet nie przyszedł wcale, gdyby nie stare przyzwyczajenie gawędzenia co wieczór z sąsiadką...