Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   34   —

mi sprzyjająca. — Przegrałem! Józio, który bank trzymał, patrzy się na mnie, a ja nic, jakby to nie o moje pieniądze szło. — Dama karowa, czyli blondynka czuła! Au rébours! — Przegrałem! Józio patrzy na mnie. A ja nic. Ani brwią nic poruszyłem, Taczkienicz stał koło mnie i także przegrywał, a co przegrał, to krzyknął: Jezus Marya! albo: niech licho porwie! Rzucał się, marszczył się i karty darł ze złości. Józio spojrzał na niego i z cicha powiedział: quel mauvais genre! Ja to usłyszałem i pomyślałem sobie: poczekaj-żeż, pokażę ja tobie, jakim to ja bon genre być umiem. Ja nie Taczkiewicz! — Dama trefl czyli szatynka melancholiczna! Wabank z wchodem! — mówię. Przegrałem. Wyjąłem pugilares i położyłem przed Józiem ośmset pięćdziesiąt rubli. On patrzy się na mnie, a ja nic. Zanuciłem sobie: „Ujrzałem raz i kocham już!” Odszedłem od stołu i przed lustrem stanąłem. Józio wtedy wstał także, poszedł do mnie i poklepał mię po ramieniu. No — rzekł — Anglik z ciebie! — Potém zapytał się Edzia Kolickiego: prawda, że nasz Rajcio zupełnie do Anglika podobny? a Edzio odpowiedział: a prawda, włosy ma nawet takie, jak u Anglików, i angielskie faworyty nosi. Prawdziwy z niego Milord! — Od téj chwili Józio, Edzio i Teoś inaczéj nie nazywają mnie, jak Milordem; rozeszło się to już nawet po mieście i kiedy dziś przyjechałem z wizytą do pani Kolickiéj, przywitała się ze mną: dzień dobry, Milordzie. Ażeby mamcia wie-