Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 016.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

w staréj czapce z daszkiem, ocieniającym twarz długą i pomarszczoną.
Starzy mieszczanie, mówiąc o Milordzie, mawiali téż zawsze:
— Gdyby téż nieboszczyk Dyrko, świeć Panie duszy jego, zmartwychpowstał, i syna swego teraz zobaczył, otoż-by wyrósł na łokieć od ziemi!
— Nie, — odpowiadał Andrzej Rębski, — nie miałby on czasu wyrość, bo biegł-by co prędzéj do trumny swéj, aby się w niéj napowrót położyć!
Niestety! Niestety! Milord nazywał się Dyrko, i jeden chyba Geldhab, z niezmierną swą we względzie tym pomysłowością, zdołał-by zadysponować genealogiczne drzewo rodu, nazwisko to noszącego. Nie należy przeto mniemać, aby Dyrkowie wcale już żadnéj genealogii nie posiadali. Owszem, ród to był nie magnacki wprawdzie, nie szlachecki nawet, ale poczciwy i małomieszczański. Odkąd Onwil zapamiętać może, iż jest Onwilem, Dyrkowie byli w nim zawsze znani, jako wyborni garncarze, zamożni obywatele miasta, a nierzadko czynni i roztropni urzędnicy magistratu miejskiego. W tradycyi téj zatém nie było nic a nic zawstydzającego, i milord dźwigał-by ją może z lekkiém sercem, gdyby ostatecznym wyrazem jéj nie było gminnie brzmiące nazwisko: Dyrko.
Nazwisko to dokuczało mu z razu srodze; dał-by był pół życia za to, aby módz je przekształcić na spo-