Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 616.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz przychodzi do martwych kart, o zżółkłém obliczu, do siedzącéj wiecznie, pół martwéj, postawy, do dumań nieskończonych, rozróżniań subtelnych, studyów mozolnych.
— A co z tego wszystkiego wyniknie dla mnie i — dla ludzi?
Pomyślał o ludziach... A cóż on pocznie teraz z tą gorącą, rzewną miłością dla ludzi, która tam na deskach teatralnych płonęła w potężnym łonie Samsona i pozostała już w słabéj piersi Szymszela — czuje on silnie, że pozostała na zawsze! Czém ją wyrazi? ku czemu jéj użyje? Jakiemi czynami będzie mógł uspokoić jéj palące żądze? A cóż pocznie z przeczuciem téj, innéj miłości, roznieconém... płomienném okiem i gibką kibicią Dalili-widma; z przeczuciem miłości téj tkliwéj i upalnéj, która, goszcząc w wielkiém sercu Samsona, napełniała je łzami i westchnieniami niewymownéj tęsknoty...
Ideały!
Szymszel nie znał imienia ich, ale, gdy raz przeleciały mu przed wzrokiem, przywiązał do nich duszę. Przeleciały mu przed wzrokiem ideały czynu, miłości, chwały... O! kędyż zniknął, dlaczego stał się tak drobnym, jak atom piasku, dawny, jedyny ideał jego suchéj, subtelnéj, jałowéj uczoności?... Czyliżby w piersi i głowie tego żyda, o smukłém nerwowém ciele, wytwornych rysach, głębokiéj źrenicy i cienkich ustach, które drżą od każdego wrażenia, jak delikat-