Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 614.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szonemi, to rozgłośnie wybuchającemi tony, wypływa wielka arya tryumfu.
Szymszel, po zgruchotaniu Filistynów i siebie samego obalonemi przez się ścianami pałacu, — zmartwychwstał, przejrzał, zapomniał o wszystkich przebytych upokorzeniach i męczarniach, lecz ani na jedno mgnienie oka nie przestał być jeszcze „Silnym Samsonem”. Owszem, idąc teraz z ulicy w ulicę, pomiędzy ścianami murów, o zgasłych już i gdzieniegdzie zaledwie świecących się jeszcze oknach, przebiega pamięcią wszystkie wielkie czyny, które dokonał, i czuje się przepełnionym radością i dumą.
Niekiedy błyska mu w pamięci wspomnienie zwodnéj, niewiernéj Dalili... wtedy tęsknota jakaś, jakiś żal, ściskają mu serce. Wnet przecież przypomina sobie ojczyznę Judeję, którą uratował od krwi, łez i pożóg; podnosi wysoko głowę, uśmiecha się, śpiewa głośniéj, radośniéj, i po nierównym bruku mrocznéj ulicy stąpa, jak po wawrzynach.
W ten sposób Szymszel przeszedł bulwar i wszedł w zaułek. Machinalnie, z przywyknienia, kierował się ku mieszkaniu swemu i, ani myśląc o tém, co czyni, śpiewając wciąż, dotknął ręką klamki nizkich drzwiczek i stanął w progu swéj izby.
Stanął i przez parę minut stał w nieruchomości kamiennéj.
W izbie, na stole, u okna, paliła się lampka, z któréj długiego kominka wił się ku górze dym