Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 590.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najwcześniejszego rana, i tylko czekają chwili, w któréj dzieci sąsiadów (blacharza i malarza szyldów) wybiorą się w drogę, aby pójść w ich ślady. W tym celu Liba prawie jeszcze o świcie obuła małą siostrę w błękitne atłasowe trzewiczki (pocerowane białemi nićmi i związane szaremi sznurkami) i, o ile możności, ukryła białe tasiemki za różowy spencerek Mendelka. Lecz dzień miał się już ku końcowi, a ani ojciec nie opuszczał jeszcze domu, ani dzieci Mowszy nie udawały się w drogę. Przy końcu dnia dopiéro, Szymszel, po długiéj i żarliwéj modlitwie, powolnym krokiem, głęboko zadumany, opuszcza izbę. Za nim, krok w krok, trzymając się za ręce, idą Esterka i Mendele.
W téj-że chwili otwierają się z trzaskiem drzwi domku, stojącego w głębi podwórka, i wypada z niego szumne towarzystwo, złożone z dziewcząt i chłopców, dzieci Mowszy i Icka.
Esterka i Mendelek wydają okrzyk tryumfu. Opuszczają ojca (źle czynią!) i przyłączają się do gromady małych sąsiadów. Ale mali sąsiedzi są wszyscy starsi od nich, dłuższe mają nogi i szersze kroki stawiają. Przytém weseli są niezmiernie, bo poubierali się w stroje prawdziwie świetne (dziewczynki szczególniéj jaśnieją całe od świeżo wypranych perkalikowych sukienek i czerwonych chusteczek, okrywających ich głowy), biegną zatém bardzo szybko, z krzykiem, śmiechami i gonitwami, a nie myślą wcale