Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 581.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie domyślaliście się państwo, że tak wspaniałéj i powszechnie szanowanéj pamięci imiona kryją się za imionami tak skromnemi, że aż powszechnie wyśmiewanemi! Śmieliście się nieraz z Mowszy, Icka i Szymszela, nie wiedząc o tém, że macie do czynienia z Mojżeszem, Izaakiem i Samsonem. Gdybyście odwykli trochę od śmiania się, dowiedzielibyście się może wielu innych, podobnie nowych a wcale zajmujących rzeczy. Ale śmiech... Gdyby mię zapytano jak Ezopa: co na świecie jest najlepszego i zarazem najgorszego?
Odpowiedziała-bym: śmiech.
Szymszel czyli Samson długo namyślał się nad uczynioném mu przedstawieniem. To, czego po nim żądano, było nie medytacyą już i nie kontemplacyą, ale czynem, więc czémś, z czém Szymszel nie miał dotąd stosunków najmniejszych.
Czym przerażał go. Tak mu ciężko będzie chodzić, ruszać się, usiłować — słowem działać. Przytém rzecz tak płocha, jak granie teatru, czy nie ubliży jego powadze, czy nie poniży jego dostojności?
Myślał długo, potém wstał i rzekł:
— Jeżeli kantor mówi, że ja mam taki piękny głos do śpiewania, i jeżeli rabbi Boruch mnie o to prosi, i jeżeli to dla ubogich, to ja zgadzam się do tego należéć.
Wielka radość w całéj kompanii, w czém po chwili bierze udział i sam Szymszel.