Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 527.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strze przez służącą obiad i nawet herbatę, którą umyślnie dla niéj urządzić kazał, a potém sam poszedł na salkę i zabawił tam długo. Wyszedł na dziedziniec z miną jakby zmieszaną i zafrasowaną, ale na ganku spotkały go dwie młode kobiety, ujęły po ramiona i, do ogródka zaprowadziwszy, długo przechadzały się tam z nim, szepcąc mu i chichocąc ze stron obu. Około wieczora, Tyrkiewicz przyjechał z dwiema miejskiemi dorożkami, i całe towarzystwo zabrał z sobą na zamiejską przejażdżkę. Dzieci nawet pojechały i Filon za dorożkami pobiegł.
Późno już było, a Końcowie nie wrócili jeszcze, bo z przejażdżki zajechać mieli do ciotki narzeczonego. W zagrodzie całéj panowała cisza zupełna, przerywana tylko nuceniem młodéj służącéj, szyjącéj przy małéj lampce w kuchni oficynki, i żałosném miauczeniem białego kotka, siedzącego na poręczy ganku, gdy do pokoju mego weszła panna Teodora. Miała na sobie znowu dawną swą czarną sukienkę, a włosy jéj, niedbale w jeden warkocz splecione, nie kręciły się już nawet w dawne nad czołem loczki. Przez upłynioną dobę postarzała o lat dziesięć. Policzki jéj obwisły i pomarszczyły się, źrenice przygasły, ręce drżały widocznie.
— Przyszłam pożegnać się z panią — rzekła cichym bardzo, bezsilnym głosem — jutro wynoszę się z salki...