Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 505.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A pan Klemens, stojący pośrodku pokoju i w zamyśleniu pociągający wąsa, podjął:
— Siwawy czy tam niesiwawy, przystojny czy nieprzystojny, ale, że znaczy coś na świecie, to pewno. Oto, jak ludzie umieją czasem dochodzić do wszystkiego. Kiedy wyjeżdżał ztąd, maluczkim kancelarzystą był i gołym, jak święty turecki, a teraz, panie, rangę „sowietnika” ma, i biletów bankowych w kieszeni kupę... ot taką...
— Nie może być? — krzyknęła pani Jadwiga.
— Na własne oczy widziałem. Kiedym dziś przyszedł od niego, od niechcenia niby, rozmawiając ze mną, wyjął pugilares ogromny i dostawał z niego pieniądze na drobne wydatki... Ja także niby od niechcenia zaszedłem go z tyłu i spojrzałem w pugilares... pieniędzy gmach! Dwadzieścia tysięcy rubli srebrem najmniéj... ale zdaje się, że chyba więcéj jeszcze!...
— Mój ty Boże! zkądże on tyle pieniędzy nabrał? — dziwiła się pani Jadwiga.
— Słyszę, spekulacye tam różne urządzał i tak zarabiał...
— No, no! chociaż raz ktoś porządny do domu się nam trafił!
Mówiąc to, z zamyśleniem patrzała na siostrę. Helka zamyśliła się także i tajemniczy, choć wcale niesmutny, uśmieszek wił się po świeżych, jak wiosna, jéj ustach.