Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 450.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzińce nieobszerne, na-pół wiejskie, bo niebrukowane najczęściéj i trawą zarosłe, szaremi budowlami ostawione.
Na dziedzińcach tych uwijały się i na przechodniów poszczekiwały psy i pieski różnych wielkości i gatunków; nie rzadko, około wschodu i zachodu słońca, krowy przeciągle i rozgłośnie ryczały, po dachach przechadzały się poważne, wypasione koty, a we wszystkich prawie oknach zieleniły się i kwitły rośliny, hodowane w wazonach, bujne i pachnące gieranie, laki, balsaminy, hortensye, rozłożyste, gwiazdowate aurykle.
Przechodząc ulicą tą, w letniéj porze i około zachodu słońca szczególniéj, dostrzegać można było po drodze drobne, lecz rozmaite rodzajowe obrazki. Tu i owdzie z-za nizkich białawych płotów wychylały się wśród zieleni szeregi małych głów dziecięcych, z roztarganym włosem, grubemi rysami, rumianą cerą, z oczyma roziskrzonemi swawolą, z bujnym owocem, albo sporą krajanką sera, przy pulchnych śmiejących się wargach. Tam, u dalekiego końca ulicy, podnosiła się przezroczysta i promieniami słonecznemi przenikniona chmura kurzawy, a śród niéj, jak w różowo złocistym obłoku, sunęła z wolna liczna trzoda krów, wracających z pola, chóralném ryczeniem napełniając powietrze. Tu hoża gosposia, z donicą w ręku, żwawo przebiegała dziedziniec; tam podstarzały gospodarz, z uśmiechem zadowolenia, podpierał