Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 411.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na moję niedolę urodziłaś się ty... i na swoję.
Cały wieczór potém kobieta siedziała nieruchoma i milcząca, jak kamień, a dziecko płakało z cicha. Nazajutrz z rana jednak, Julianka budząc się w kątku swym, za wystającym murem pustego pokoju, ujrzała nad pościółką swą stojącą pannę Janinę, która nachyliła się ku niéj z uśmiechem i pocałowała ją w czoło.
— Chodź pokój zamiatać! — rzekła.
Uczyła ją co rano zamiatać pokój, nastawiać samowar, zapalać w piecu i słać łóżko; a gdy dziewczynka z trudnością wielką spełniała czynności te, o wiele przechodzące jéj siły, patrzała na nią z przepaścistym smutkiem w wejrzeniu i mówiła:
— Żebyś ty przynajmniéj porządną służącą zostać mogła!
Wieczorami uczyła ją katechizmu, czytania i szycia, przyczém łagodną bywała niekiedy i niezmiernie, namiętnie czułą, czasem znowu niecierpliwą, twardą, rozjątrzoną. Patrząc wtedy na nią, jak zrywała się co chwila z siedzenia i siadała znowu, rzucała się po pokoju swym, dotykając sprzętów wszystkich, całowała dziecko, odpychała je, za uchybienie każde w czytaniu lub szyciu uderzała je po rękach, a potém brała się za głowę i mówiła coś do siebie szybko a niezrozumiale; myśléć-by można, iż była blizką szaleństwa. Potém jednak opanowywała się, zacinała drobne wargi, krzyżowała na piersiach ramiona i wyglą-