Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 406.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyciągała ją i zasuwała długo, a znać było z rozweselonéj jéj twarzy, że bawiło ją to niezmiernie.
Nakoniec usiadła na ziemi naprzeciw małego samowarka i, przypatrując się błyszczącemu przedmiotowi temu, usnęła.
Spała aż do chwili, w któréj otworzyły się drzwi i weszła przez nie panna Janina. Wbiegła raczéj, niż weszła. Dziwne uradowanie jakieś oświecało twarz jéj. Od progu już wyciągnęła ramiona ku dziecku, które obudziło się, lecz nie wstało z ziemi.
— Cóż? nie przyjdziesz pocałować mię? nie jesteś rada, że wróciłam? — zawołała.
Dziecko przybliżyło się z wolna i nieśmiało trochę pocałowało ją w rękę. Wyraz uradowania znikł z twarzy kobiety.
— Jaka obojętna! — szepnęła.
Zapaliwszy lampkę, rzekła:
— Chodź, nauczę cię samowar nastawiać!
A do siebie szepnęła:
— Sama podobno nie bardzo umiem to robić...
Przy końcu wieczora panna Janina, zsuwając z kolan dziecko, z którém rozmawiała przez wieczór cały, rzekła:
— Nocować u mnie nie możesz, bo ludzie powiedzieli-by, że ja cię zupełnie do siebie wzięłam, i mogli-by wpaść na domysł... mogli-by mi co złego zrobić. Dnie przepędzać będziesz u mnie, spać ci trzeba gdzieindziéj... a nawet powiész ludziom, że ja cię