Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 323.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drżącemi ustami uśmiechnęła się i zarazem ruchem pełnym energii wyprostowała kibić.
— Nic to! prząść je będę w milczeniu, z sercem i czołem czystém... do końca!...
— A ta złota nitka, o któréj mówiłaś mi kiedyś?
Mocno, bardzo mocno ścisnęła moję rękę i odpowiedziała:
— Ta złota nitka błysnęła mi nieoczekiwana, niewzywana. Nad szarą przędzą moją błysnęła wysoko i wysoko pozostanie... Świeci mi z góry... jak promień słońca, i kiedy jestem bardzo już zmęczona i smutna, podnoszę ku niéj oczy, lgnę do niéj sercem i biorę od niéj znowu trochę sił i spokoju...
Patrzała, mówiąc to, wysoko i wyciągała w górę splecione ręce. Dwie już tylko ciche łzy płynęły po jéj policzkach. Po chwili, kryjąc oczy w dłoniach, z cicha mówiła:
— Bo wiedziéć, że ktoś piękny, dobry, wielki, myśli o nas czasem serdecznie i z tęsknotą — i marzyć czasem o wielkiém a niepodobném szczęściu... czyż to nie wielka, choć smutna, radość? Po chwili dodała: — To moja jedyna radość na ziemi!...
Wyciągnęłam ramiona, aby objąć ją do siebie przygarnąć; chciałam powiedziéć jéj wiele, wiele rzeczy, ale na progu gabinetu ukazał się ex-profesor z gazetą w obu rękach, ożywionym bardzo krokiem zbliżył się i, usiadłszy obok nas, zaczął:
— Wa... ważna w... w. wiadomość!.. Z przebie...