Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 313.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chciała, abym ja ją poprowadziła, ale odmówiłam stanowczo, i poszła solo. Gram!
Wprawę posiadała nie wielką, bo nie miała nigdy na to środków i czasu, żeby ją zdobyć; lecz w muzyce jéj było piętno niepospolitego talentu i natchnienia. Była prawie artystką.
Adama Tarnickiego, w ciągu dwóch miesięcy, spotkałam u Olińskich tylko parę razy. Przychodził rzadko i na krótko, na jakąś godzinę zaledwie, a przynosił z sobą niby powiew, niby odblask światów innych, od domu tego bardzo oddalonych. Naturalnie, mówił on tu zawsze o rzeczach zwykłych, prawie codziennych; ale po wiele razy już spostrzegłam, że rozmowa człowieka inteligentnego i oświeconego o deszczu i pogodzie więcéj zająć i umysł orzeźwić może, niż rozprawa głupca o filozofii. Nikomu zaś nie tajno, że w pewnych położeniach ludzie inteligentni i oświeceni muszą mówić o deszczu i pogodzie, a pewnego gatunku głupcy lubią bardzo rozprawiać o filozofii.
Ilekroć wchodził do salonu, Felicya stała przez sekund kilka, jak przykuta do miejsca, na którém ją wejście jego znalazło. Potém przecież szła ku niemu prędko, a gdy na powitanie, ruchem serdecznym, podawała mu obie ręce, oczy jéj, ku twarzy jego wzniesione, jaśniały szczęściem. On także, wchodząc tu, okazywał się tak wesołym, jakim go gdzieindziéj nie widywałam nigdy. Trwało to przecież krótko. Go-