Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 309.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjemności rodziny téj były całkiem niewinnemi, i najgorsza chyba wola mogła-by upatrzyć w nich cokolwiek występnego, lub choć-by szkodliwego.
Cóż występnego, co szkodliwego zawierać się mogło w spaniu, ubieraniu się, piciu i jedzeniu do pory obiadowéj? co w preferansie, bałamucie, sztukach z kartami i nożami, w deklamacyi o pękających sercach, w sprzeczkach o żółtą i czerwoną różę, które zapełniały porę poobiednią? W piciu, jedzeniu i gawędzeniu, na których schodziły wieczory? Przyjaciele dostrajali się do tonu rodziny, z którą się przyjaźnili. Nie istniała pomiędzy nimi ani jedna dusza, która-by jakimkolwiek grzechem śmiertelnym zmazaną była. Plotek nawet żadnych z sobą nie przynosili i nikomu tam nigdy potępienie kogokolwiek lub czegokolwiek do głowy nie przyszło, dla téj choćby racyi, że żadne zgoła sądy o czémkolwiek, po za ścianami domu ich dziejącém się, w myśli ich nie powstały.
Spokojni ci i zacni ludzie, nie wydając sami sądów żadnych o nikim i niczém, nie zdołali jednak uniknąć różnych zdań, o nich wydawanych. Dnia pewnego młody Teofil Siekierski, spotkawszy mię, rzekł:
— Czy pani uważa, jak u tych państwa Olińskich nic ducha niéma?
Było to określenie dość trafne i oryginalnie wyrażone. Dla wypróbowania jednak téj sumy ducha, zawierającéj się w panu Teofilu zapytałam: