Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 293.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go pośród tłumu nietylko ulicznego, ale i wszelkiego innego.
Gdybyśmy naturę na obraz i podobieństwo swoje pojmowali, mniemać moglibyśmy, że, jak my, doświadcza ona przystępów dobrego i złego humoru, chwil wezbranéj i energicznéj, lub znużonéj i niedołężnéj twórczości. Gdybym naturę pojmowała w sposób powyższy, mniemała-bym, że Adama Tarnickiego stworzyła ona w przystępie wielkiéj dobroci i pięknego natchnienia. Była to pewnie jedna z najwyborniejszych i najkompletniejszych organizacyi ludzkich na ziemi. Rolnik z zawodu, był on zarówno czcicielem jak znawcą nauki, a na dnie piersi swéj nosił iskrę poezyi i entuzyazmu, która była przyczyną wielu jego i cnót i cierpień. Żartując niby, mówiłam mu zawsze, iż ciężki grzech popełnia, nie rozpalając tak długo rodzinnego ogniska, po prostu, nie żeniąc się. Wkrótce dosięgnie lat czterdziestu, kiedyż potém będzie mógł nasycić się ciepłem tego ogniska? Kiedy dla społeczeństwa wyhoduje podobnego do siebie syna? Kiedyż nakoniec uszczęśliwi istotę jaką, do płci nieszczęśliwéj należącą? Na to wszystko odpowiadał mi niekiedy żartem także, częściéj jednak poważnemi a trochę smutnemi słowy:
— Nie znalazłem. Nie widziałem. Nie znam.
Nie znalazł, nie zobaczył, nie poznał kobiety takiéj, która-by odpowiadała potrzebom i serca i umysłu jego. Niestety! nie żył on tylko sercem, a naj-