Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 291.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mam, tak bardzo wyraźnie poobiednia drzemka zasnuwała mgłą łagodne jego oczy, taki wyraz ciężkiéj z nią walki okrywał dobrą i poczciwą twarz jego. Spać mu się chciało okropnie, a jednak uprzejmym być nie przestał. Zapraszał mię na kawę, które-to zaproszenie powtórzyły téż matka, ciotka, siostra i córka jego; a gdy stanowczo odchodziłam, wszyscy razem wymogli na mnie przyrzeczenie, że przynajmniéj innego dnia, jak najprędzéj, dom ich na dłużéj odwiedzę. Potém pan Józef odprowadził mię aż do drzwi przedpokoju, a gdy starszy syn jego z grzecznym pośpiechem podawał mi okrycie, on jeszcze, pomimo senności, która mocno utrudniała mu mowę, udzielał mi rad i upewnień, tyczących się interesu mego, a świadczących zarówno o prawości charakteru, jak o dobroci jego serca.
Mieszkanie Olińskich znajdowało się na drugiém piętrze jednéj z kamienic miasta. Zstępując ze schodów, zobaczyłam poniżéj siebie u jednego z zakrętów ich stojącą kobietę, któréj postawa uderzyła mię i nawet trochę zadziwiła. Była to kobieta wysmukła, bardzo kształtna, w ciemném okryciu i czarnym kapeluszu, z pod którego widać było gruby warkocz, kasztanowatéj barwy, z ognistym połyskiem. Stała nieruchoma zupełnie, z łokciem opartym o balustradę schodów, z kibicią na przód nieco podaną i twarzą na dłoni wspartą. Postawa ta była wymowną. Wyrażała ona znużenie i zadumę. Stała tak i w ten