Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ście. Oczy miała ogniście czerwone, a twarz zbladłą i zmiętą. W mieszkaniu panowała cisza głęboka. Rozalia kończyła spiesznie jakąś robótkę. Łopotnicka, siedząc przy stole pisała listy. Pisząc, nie pochylała się nad stołem ani na jednę linią. Siedziała prosto i sztywnie, rękę dość prędko posuwała po papierze, a w wyrazie twarzy jéj nietylko upokorzenia ani rozrzewnienia nie było, ale owszem, malowało się na niéj zadowolenie z siebie i większa niż zwykle wyniosłość i duma.
Żyrewiczowa na ziemi przy Rozalii przysiadła.
— Co to mama pisze? — szepnęła.
— Listy do obywateli, aby spełnili obowiązek swój względem nas, tak jak mama spełniła go względem Stasia. Spełnią pewnie i nie dadzą mamie nędzy przenosić.
— Najpewniéj spełnią i nie dadzą nędzy przenosić! — odpowiedziała wdowa i, żałośnie splatając ręce, dodała: — Mój Boże! co to jest z obywatelskiéj rodziny pochodzić!
Potém cichutko i pokornie zaczęła prosić Rozalii, aby dopomogła jéj do sprzedania fortepianu.
— Ostatniego rubla Brynia na mieście dziś rozmieniła, i nie wiem, doprawdy, co to z tego wszystkiego będzie? Tymczasem muszę, muszę sprzedać fortepian.
Mówiła, że nikt sobie wyobrazić nawet nie może, ile ją kosztuje rozstanie się z fortepianem, ale cóż po-