Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łaś... Bóg wié zkąd i dlaczego rosłaś wielka i silna, jak prosta dziéwka, to téż i teraz...
Mówiła jeszcze długo, ciągle w tenże sam sposób, chodząc po pokoju, rozmachując ramionami, w rumieńcach cała, z iskrzącym się wzrokiem. Brygida milczała, jak grób; na czole jéj zarysowała się gruba zmarszczka, a czarne oczy jéj wpatrzone w ziemię, nabrały przepaścistéj głębi i boleści.
Nakoniec mówiąca kobieta zmęczyła się i stanęła.
— No, — rzekła z rozkazującym giestem, — siadaj, weź robotę, uspokój się sama i mnie daj odpocząć. A głupstwo te wybij sobie z głowy raz na zawsze...
Brygida podniosła głowę.
— Nie mamo, — odpowiedziała, — nie siądę, nie wezmę roboty i nie wybiję sobie z głowy... ale pójdę zaraz do niego i powiem, żeby na zapowiedzie dawał. Jestem aż nadto pełnoletnią... Ksiądz metrykę wyda. Za dwa tygodnie weźmiemy ślub.
Mówiła to ponuro i stanowczo. Na twarzy pani Emmy odmalował się wyraz najwyższéj trwogi. Tak, mogła to uczynić, była istotnie pełnoletnią, ksiądz istotnie mógł dać jéj potrzebne dokumenta, mogli istotnie pobrać się bez jéj pozwolenia! A więc, dla przełamania przeklętego uporu dziewczyny téj, pozostał już jéj środek jedyny. Jeżeli chce uniknąć tego, co-by ją w oczach ludzkich rzuciło w pogardę i błoto,