Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odmówiła koronkę do świętego Józefa, który tak zmiękczył ich serca, że pozwolili. Ale wiész, Bryniu...
Zatrzymała się.
— Cóż? — zapytała Brygida.
— Ot tak! patrząc na ciebie, nie przypuściła-bym nigdy, żebyś tak bała się matki. Taka jesteś prędka i śmiała... i nie bardzo... jak tu powiedziéć?... nie bardzo kochacie się!
W zamyśleniu, z oczyma w ziemię wlepionemi, odpowiedziała:
— Zawsze to matka!... ojciec ją bardzo kochał i, umierając, powiedział do mnie: „bądź dobra dla matki!...”
— No, niech Bóg dopomoże... do widzenia!
Rozalia chciała odejść, ale Brygida zatrzymała ją za rękaw okrycia.
— Powiédz mi, co to znaczy... Śniło mi się dziś, że w podróż wyjeżdżałam i bardzo cieszyłam się z tego... on był ze mną i pomagał mi rzeczy pakować, a ja matki szukałam, żeby z nią pożegnać się i nigdzie jéj znaleźć nie mogłam...
— Podróż — z zastanowieniem i namysłem zaczęła Rozalia — w podróż wybierać... się, znaczy, spełnienie zamiarów na dalsze czasy odłożyć... albo znowu, rzeczy pakować, to niby zabawa jakaś, liczne towarzystwo, przyjemne przepędzenie czasu.
Brygida ręką niecierpliwie skinęła.