Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 245.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mającą przynieść zwycięztwo i tryumf tym, których kochała. Potém, rozrzewniona, w obie dłonie ujęła twarz córki i, całując ją w czoło, rzekła:
— Idź! idź po notaryusza! Nie umarła-bym spokojnie, gdybym myślała, że mogłam dopomódz w czémkolwiek jednemu z nich, a nie uczyniłam tego!
Brygida nie została wtajemniczoną w żadne sprawy dnia tego i nie domyślała się ich w stopniu najmniejszym. Od rana znać było po niéj, że niezwykle była wzruszoną i niespokojną; siekając kotlet dla matki uśmiechała się, to wzdychała naprzemian; przy obiedzie, przełknęła zaledwie parę kąsków pożywienia i, wnet po sprzątnięciu naczyń i uporządkowaniu mieszkania, zarzuciwszy, według zwyczaju swego chustkę na głowę, do miasta wybiegła. Udała się naprzód do sklepu, w którym sprzedawano woskowe świece, przeznaczone do oświetlania ołtarzy kościelnych. Kupiła dwie najmniejsze, bo parę tylko złotych wzięła z sobą z szuflady matczynéj, następnie zaopatrzyła się w kilka łokci kolorowéj wstążeczki i parę lichych, sztucznych kwiatów; tém wszystkiém bardzo starannie i z wielką powagą świece przystroiwszy, poniosła je do kościoła, w którym właśnie sobotnie nieszpory zacząć się miały. Weszła do zakrystyi i pobożną ofiarę swą zakrystyanowi podała.
— Przed ołtarz świętego Józefa Oblubieńca... — poprosiła.
Wąsaty zakrystyan spojrzał na hebanowéj czar-