Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani! pani drogiusieńka! — zawołała, — pan Stanisław przyszedł do nas... Mama mi kazała...
Urwała nagle, spostrzegłszy Brygidę, która, stojąc przy kominie, gdzie palił się ogień, siekała kawałek mięsa na kotlet na stolnicy, przyniesionéj z sionek.
— Mama kazała kochaną panią poprosić, żeby pani była łaskawa przyjść do nas!... — dokończyła Rozalia, i znacząco okiem na Brygidę wskazała.
Żyrewiczowa znaczenia mimiki téj nie zrozumiała, posłyszała to tylko, że Staś znajdował się w jéj sąsiedztwie; zerwała się z kanapki i wypuściła z rąk batystowy kołnierzyk, który przed kilku miesiącami haftować zaczęła.
— Idę! idę! — zawołała, i cała w uśmiechach poskoczyła do małego lusterka, przed którém nastrzępiła nioby, a wstążki u sukni przygładziła. Wybiegły obie. O kilka kroków od progu, Rozalia zatrzymała towarzyszkę i tajemniczo szeptać zaczęła.
— Nie chciałam mówić przy Bryni, bo ona i tak nie lubi Stasia, nie wiem za co, i gotowa-by po swojemu niegrzeczność mu jaką powiedziéć, a on-by obraził się i długo potém do nas nie przychodził... Mama niespokojna o te procenta, ale sama dopominać się nie chce; mówiła, że dla pani najstosowniéj upomnieć się, i żebym po panią poszła. Trzeba koniecznie pomówić o tych procentach, bo mama niespokojna i, prawdę mówiąc, trochę ciężko. Niech pani tak sobie z daleka zacznie.