Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 200.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pani radczyni powiész na to? Urwis ten parsknął mnie w oczy i pobiegł, śmiejąc się jak szalony. Z ubrania i figury, wyglądał nawet na coś porządnego, ale teraz wszyscy wykrojeni na jeden model, i pan, i szewc, ani poznasz, z kim masz do czynienia...
— Ten pan... tak sobie... z dobrego serca pewnie, — spróbowała ująć się Emma.
— Co to dobre serce! — ofuknęła stara, — kpię ja z dobrego serca tych wszystkich gburów i dorobkiewiczów, którzy teraz świat zaludnili... To był gbur jakiś, człowiek bez wychowania, bez obejścia się, i to... to... to... koniec.
— Ależ naturalnie! jakże! nie będąc przedstawionym, zbliżać się do kogoś... — pośpieszyła z potwierdzeniem Żyrewiczowa.
— Ten pan nie wiedział, kim mama jest, i myślał może, że to Bóg wié kto, — zauważyła Rozalia, i dodała: — Staś pewnie nic-by podobnego nie zrobił...
— Staś pochodzi z dobréj familii, — uroczyście wyrzekła Łopotnicka.
— I takie ma miłe obejście się, taką delikatność uczuć, — dodała z pośpiechem Żyrewiczowa. — Cieszę się doprawdy, że przynajmniéj będzie on miał dziś miłą chwilę i zabawi się trochę...
— Gdzież to dziś Staś bawić się będzie? — zapytały jednogłośnie matka i córka.
— U Rolickich wieczór tańcujący...
— Dziś?