Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po dokonaniu dodawania tego, ocknął się niby ze snu i zawołał:
— Ale, jak Boga kocham, po co ja tracę miłe chwile i o takich poziomych rzeczach...
— Owszem, owszem, — przerwała z żywością, — czyż nie jesteś jedynym przyjacielem i opiekunem moim... O, wszyscy dawni przyjaciele i znajomi moi opuścili mię, gdy tylko mój Ignacy oczy zamknął. Ty jeden tylko, Stasiu, nie zapomniałeś o mnie i opuszczasz swój świat wesoły i błyszczący, aby odwiedzić i pocieszyć biedną samotnicę!
Łzy zakręciły się znowu w oczach jéj, wyciągnęła rękę ku młodemu krewnemu swego męża. — Nosisz nazwisko mego Ignacego, — szepnęła, — jesteś synem kochanego Bolesława, z którym tyle, tyle chwil wesołych spędziłam... a przytém czuję, że dusze nasze są bratnie sobie, że jesteś zdolen zrozumiéć te nieokreślone tęsknoty i nieujęte żale, które...
— O tak! tak! — całując ją w rękę, przerwał z zapałem i pośpiechem; — jestem zdolen zrozumiéć... mam bratnią duszę, to pewno nieboszczyka. Ojciec mój, pamiętam, zawsze mówił o stryjence: jaki to śliczny zefirek, ta moja bratowa!
Nie było już w oczach jéj łez ani śladu. Śmiała się z rozkoszą.
— Doprawdy! więc pamiętasz, jak mię Ignacy i cała rodzina jego nazywali zefirkiem? O, jaką ty dobrą masz pamięć! Zresztą, niezbyt to jeszcze da-