Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 146.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

széj mierze nie zważał i bez względu na to, że przez pół go tylko słuchano, opowiadał daléj i ożywiał się nawet coraz więcéj.
Wytrwałość ta przyniosła, jak zwykle, skutki pomyślne, bo gdy opowiadanie dosięgło kulminacyjnego punktu swego, więc jednoczesnego wymierania wszystkich pierworodnych egipskich dzieci, uwaga słuchaczy na nowo i w zupełności ku opowiadającemu wróciła. Jednoczesna śmierć pierworodnych wzbudziła przerażenie ogólne. Słuchano o niéj z pootwieranemi szeroko ustami, z wyrazem trwogi i głębokiego żalu w oczach. Widocznie dzieci te nie czyniły jeszcze różnicy pomiędzy narodowościami, świat ten zamieszkującemi, i nie wiedziały o tém, że jedna z narodowości tych nienawidziéć może drugiéj i cieszyć się z jéj nieszczęść. Mądrość ich nie dosięgła jeszcze stopnia tego, na którym znajduje się wiedza o nienawiści i zemście. Żałowały téż pierworodnych egipskich tak zupełnie, jak gdyby były one izraelskiemi. Ale Enoch zbliżał się już do wspomnionego wyżéj stopnia mądrości, i nad pierworodnemi egipskiemi litości najlżejszéj nie uczuwał.
Z błyszczącém okiem i szerokiemi giestami opowiadać właśnie zaczynał o płaczach i lamentach, które po owém fatalném wydarzeniu rozlegały się w Egipcie, gdy nagle...
— Patrz! patrz! — zawołali wszyscy słuchacze