Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy stryj ciebie bije!
— Ej nie! — odpowiedział — krzyczy często i łaje, ale dawno już nie bił.
— Czy tobie jeść nie dają?
— Aj, aj! jedzenia u nas po uszy!
— To czegóż ty... taki jesteś...
Nie umiała wytłómaczyć wrażenia, które czyniła na niéj twarz jego niespokojna, wciąż jakby gniewna i zniecierpliwiona.
— Jakaś ty głupia, moja Marcysiu, — odrzekł, — tobie się zdaje, że jak człowieka nie biją i jeść mu dają, to on już szczęśliwy i niczego mu nie braknie. Człowiek, moja kochana, ma inne jeszcze potrzeby i żądania, których ty rozumiéć nie możesz... ale ja... to co innego! Mnie wszystkie złości biorą, jak sobie pomyślę, że tak mię ludzie haniebnie zaniedbali. Ani nauki, ani wychowania, ani majątku! Co ja będę przez całe życie robił? Stryjowi do śmierci służyć nie myślę i nawet rzucę go prędko, bo niczego się tam u niego nie dochrapię. A potém co? W świat mi iść chyba, gdzie oczy poniosą, i szczęścia lepszego sobie szukać!
Miał lat siedemnaście i mówił językiem dorosłego już człowieka. Marcysia rozumiała go tylko przez pół.
Rozmowy takie trwały zazwyczaj krótko i z upływem czasu zdarzały się coraz rzadziéj. Przyszły nakoniec długie miesiące, podczas których Marcysia nie