Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od dnia tego, z ulic miasta żebrząca tam wprzódy bosa dziewczynka zniknęła. Z rozkazu Wierzbowéj, Marcysia chodzić zaczęła na zarobki. Z rana, przed wschodem słońca jeszcze, nosiła dla zamożniejszych rodzin przedmiejskich dzbany krynicznéj wody. Potém pełła warzywo i oczyszczała ścieżki w ogrodach, pomagała praczkom płukać w rzece bieliznę, w jarze zbierała berberys i głóg, a na polach zioła, i sprzedawała je na rynku miejskim lub w aptekach. Pieniądze, otrzymywane za to wszystko, odnosiła Wierzbowéj, która od czasu, gdy korzyść z niéj ciągnąć zaczęła, była dla niéj łagodniejszą i łaskawszą, często jednak wspominała o tém, iż z łaski trzyma ją u siebie, bo matka jéj dawno już zapomniała o swych przyrzeczeniach.
Istotnie, Elżbietka przez piérwsze tylko kilka miesięcy przysyłała przyrzeczoną Wierzbowéj sumę, przyczém dołączała kartkę grubego papieru, na któréj ktoś, uproszony przez nią, (sama nie umiała pisać) zapytywał: czy Marcysia żyje, zdrowa i dobrze się prowadzi? Potém pieniądze i kartki z zapytaniami przybywały coraz rzadziéj, aż w drugim roku pobytu Marcysi u Wierzbowéj całkiem przybywać przestały.
— Albo umarła, albo rozpiła się do reszty — mówiła Wierzbowa do Marcysi i dodała: — najpewniéj i jedno i drugie. Rozpiła się do reszty i umarła gdzieś pod płotem, albo w szynku pod ławą.
To téż bez ogródek żadnych udzielane jéj wiado-