Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 021.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziewczynka pochyliła się i figlarnie mu w twarz spojrzała.
— A co? — zapytała — smaczne?
Władek skrzywił się.
— Nie bardzo! — odrzekł — ale co robić! Kiedy taka już niedola nasza, to i suchy obwarzanek lepszy, niż nic! a zkąd ty to wzięłaś?
Wyciągnęła palec w kierunku miasta.
— Tam, na ulicy, jakaś pani dała mi trzy grosze, to i kupiłam...
— Żebrałaś? — zapytał chłopak.
— A jużci!
— No, no! — mówił, wstrząsając głową — jakie te dziewczyny szczęśliwe! im zawsze prędzéj dadzą, niż nam... Mnie już dawno nikt nic dać nie chce...
— Bo ty już wielki, a ja jeszcze mała.
— Wielki! ot szczęście! to i więcéj jeść mi trzeba... a zkąd ja wezmę... Stryj ciągle gada, że do rzemiosła mię odda, ale obiecanka cacanka a głupiemu radość... I co mi tam zresztą rzemieślnikiem być? ot żeby tak panem sobie zostać, to co innego...
Marcysia nic nie odpowiedziała. Gryzła obwarzanek, a po chwili wyciągnęła palec w kierunku jednego z mniejszych domów miejskich i zawołała:
— O! widzisz! to dom pana ogrodnika, który ciebie przeszłego roku do kopania najmował. Ot tam to ślicznie! aj! jak ślicznie!
— A ślicznie! — potwierdził Władek — bo ogro-