Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 643.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że on być nieważnym, zostawiam to już jéj własnemu sądowi.
Wzruszyła lekko ramionami.
— Nie pojmuję — rzekła — jaką rolę odegrać tu może sumienie moje. Alboż majątek mój nie należy do mnie i czyż nie mam prawa oddać go w dzierżawę temu, kto mi za niego ofiaruje więcéj? Nie jest przecież obowiązkiem moim wzbogacać człowieka, zupełnie mi obcego, a który w dodatku rozsiewa o mnie po świecie różne wcale nieuczciwe plotki.
— Upewniam panią — rzekłem — że pan Łudziński zanadto uczciwym i pracowitym jest człowiekiem, aby miał chęci i czas bawić się plotkami.
— O! — odparła z goryczą — znam innych ludzi pracujących, którzy jednak mają dość czasu, aby odpłacić złem za dobre i nadwerężać sławę kobiety, która w niedoświadczeniu swém ofiarowała im przyjaźń swą i zaufanie.
Nie mogłem mylić się. Był to tym razem kamyczek do ogrodu mego rzucony. Była to potworna i nieprawdopodobna plotka jakaś, wciśnięta pomiędzy mnie a kobietę, któréj interesów gorliwie bronić chciałem. O tłómaczeniu się jakiémkolwiek nie pomyślałem nawet. Wydawało mi się ono śmieszném i poniżającém mię wszechstronnie. Pani Luiza zresztą mówiła dnia tego wiele z rodzajem gorączkowego zmieszania i uniesienia.
— Mam nadzieję — rzekła — że pan zechcesz