Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 591.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Myślę jednak — rzekłem — że zmartwienie i przerażenie, o których dziś w liście pani wyczytałem, miały źródło w czém inném, niż w doszłych do pani wiadomościach o owém morderstwie...
— O! zupełnie w czém inném! — odpowiedziała pani Luiza. — Nie wyobrazi pan sobie, jak przykrém wrażeniem dzień dziś rozpoczęłam. Zaledwie obudziłam się, wręczyli mi jakieś pismo...
Tu pani Luiza powstała i zbliżyła się do stojącego w rogu salonu ślicznego różanego biureczka, na którém wielkiemi urzędowemi pieczęciami zaopatrzony, spoczywał arkusz grubego papieru. Pani Luiza wzięła papier ten w dwa palce tak zupełnie, jakby brała w rękę albo rozpalone żelazo, albo wstrętliwie ślizką ropuchę.
— Nie wyobrazi pan sobie — rzekła, podając mi ten przedmiot obrzydzenia swego — jak byłam przestraszoną i zakłopotaną, pismo to otrzymując. Nie umiem go przeczytać, gdyż pismo jest w nieznanym mi języku. Wiem jednak z góry, że musi to być coś bardzo przykrego dla mnie, coś, co może ostatecznie już zrujnuje mię, albo przynajmniéj nieznośnych nabawi kłopotów. Chciéj mię pan nie oszczędzać i powiedziéć szczerze, co to takiego. Jestem przygotowaną na rzeczy najgorsze.
Gdy pani Luiza to mówiła, trzy obecne kobiety zdawały się całe swe dusze na ustach jéj zawieszać. Ciężkie westchnienia wydzierały się z ich piersi,