Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 565.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Au nom du ciel! — zawołała, uśmiechając się i z giestem prośby składając białe swe rączki. — Au nom du ciel! ne m’en parlez plus, Monsieur. Słyszałam już nieraz i od pana L., i od innych osób całą tę nieszczęśliwą nomenklaturę, któréj znaczenia w żaden sposób objąć nie może moja biedna kobieca głowa. Que voulez-vous? Wszystkie te reformy, stagnacye, handle i kredyta, są dla nas kobiet zupełnie niepojętemi. C’est le royaume des élus: urzędników i kupców! Co do mnie, wiem to tylko, że jest zupełném, ale zupełném niepodobieństwem, abym utrzymać się mogła z tych ośmiu czy dziesięciu tysięcy, które mi pan L. łaskawie przyobiecać raczył...
— Jestem zupełnie pewną, — dodała z uśmiechem tak uprzejmym i słodkim, iż nieledwie za serce chwytającym, — że pan lepszych, a raczéj... prawdziwszych dostarczysz mi wiadomości.
— Czy będą pomyślniejsze, nie wiem, ale że będą prawdziwe, o tém upewniać pani nie potrzebuję, — odparłem. — Ponieważ jednak wkładać pani raczy na mnie obowiązek, który ja znowu z przyjemnością przyjmuję, prosił-bym o plany i inwentarz dóbr, wedle których mógł-bym oryentować się, gdy będę już na miejscu.
— Plany... inwentarze... — powtórzyła z razu jak przez sen, wlepiając w twarz moję szafirowe źrenice swe, które przybrały wyraz dziecięcéj niemal naiwno-