Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 563.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szę, iż pan L. wcale, wcale nie usprawiedliwił zaufania, jakie w nim pokładałam.
Powiedziała to z żalem, a nawet z bardzo widocznym, lubo powściąganym gniewem. Zdziwiło mię trochę oskarżenie to dotykające, jak się zdawało, honoru i uczciwości kolegi mego, którego znałem z najlepszéj strony.
— Nie zdaje mi się, — rzekłem, — aby pan L. zdolnym był zdradzić czyjekolwiek, położone w nim, zaufanie. Jest to człowiek, który z pewnością nie dopuścił się nigdy żadnego nieuczciwego postępku.
— Ja go téż o żadną nieuczciwość nie obwiniam wcale! — zawołała pani Luiza żywo i z widoczném zdziwieniem. — Pan L. okazał się tylko względem mnie niedelikatnym, do najwyższego stopnia niedelikatnym...
— Czy podobna? jest to jednak człowiek dobrze wychowany i należący do dobrego towarzystwa!
C’est possible! a jednak był on bardzo niewzględnym dla mnie. Główném poleceniem, o którego spełnienie prosiłam pana L., było ułożenie pewnego bilansu, z którego dowiedziéć-bym się mogła, ile téż naprawdę mogę miéć z majątków moich pewnego rocznego dochodu. Otóż pan L. pojechał do Żmurowszczyzny, objeżdżał podobno wszystkie folwarki, składał jakieś sesye z dzierżawcami i komisarzami, a wróciwszy, oświadczył mi, il a eu la hardiesse de me dire, że nie mogę spodziewać się więcéj,